Pokazywanie postów oznaczonych etykietą żółty. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą żółty. Pokaż wszystkie posty

2013/05/08

Ahoj, Przygodo!

Muszę zniknąć na jakiś czas, w związku ze zmianami w naszym życiu prywatnym.
Wrócę prawdopodobnie w czerwcu, ale niczego nie obiecuję. 
Tymczasem nie chcę zostawiać Was ze starym postem ;),
więc dziś dużo zdjęć bardzo nurrgulowego wisiora. 
Ahoj, przygodo! I trzymajcie za nas kciuki! :)

 

 

 

 

 

 

 


Złote oko lasu:
- srebro pr. 999 i 925;
- pozłacany (24k) srebrny drut pr. 999;
- ręcznie wykonany listek srebrny pr. 999;
- Labradoryt o pięknym złotym odcieniu;
- dostępny. 

Ściskam,
K. 

2013/04/17

Cesarz Alchemików

Przeczytałam dziś fascynujący artykuł o cesarzu Rudolfie II Habsburgu 
i jego umiłowaniu sztuki, Natury i alchemii. 
Zainspirował mnie na tyle,
że postanowiłam zgłębić temat Cesarza Alchemików w najbliższym czasie...


Czy rzeczywiście za jego miłością do dzieł sztuki, 
chęcią otaczania się pięknymi i mistycznymi przedmiotami,  
przyjaźnią i korzystaniem z  rad wielkich alchemików i magów 
oraz pragnieniem zgłębiania wiedzy o prawach Natury i Wszechświata, 
kryła się tylko choroba psychiczna? A może cielesna?
Czy człowiek szczerze gardzący wojną i po prostu nie nadający się na przywódcę ogromnej Rzeszy,
rzeczywiście musiał być szaleńcem?


Intryguje mnie jego uwielbienie do kamieni i metali szlachetnych 
oraz przedmiotów z nich wykonanych. 
Ale na punkcie kamieni sama mam lekkiego bzika. ;-)  
Intryguje mnie  jego ufność w nieomylność otaczających go magów, w ich osądy i traktaty.
Intryguje mnie pęd za wiedzą, próba zrozumienia i rozgryzienia praw Natury.
Może po prostu Rudolf II pozostał niezrozumiany? 


Polityka dynastii oraz zarządzanie ogromną Rzeszą, 
podejmowanie decyzji zgodnych zarówno z Sejmem jak i papieżem, 
a także z wieloma władcami państewek niemieckich, 
nie należały do ulubionych zadań Cesarza. 
Aż trudno się dziwić, że od tego wszystkiego uciekał w świat sztuki. 
A może była to jednak wina kiły, którą prawdopodobnie odziedziczył po ojcu?


Uznałam, że do tej niesamowitej historii pasował będzie ten dość dziwny, 
nie do końca jednoznaczny naszyjnik. 
Złoto  (tu kwarcu) i srebro to ulubione materiały Cesarza, 
z których - na jego zamówienie - wykonywano wspaniałe naczynia, sztućce 
i przedmioty codziennego użytku. 
Może, gdyby żył w naszych czasach, miałby na niego chrapkę? ;-)


Na koniec zaserwuję Wam wspaniały portret Rudolfa II Habsburga, 
namalowany przez włoskiego malarza Giuseppe Arcimboldo, 
przedstawiający władcę jako Wertumnusa, 
rzymskiego boga przemian, dojrzewania i pór roku. 


Nie wszystko złoto...:
- druza kwarcu w kolorze złotym;
- srebro pr. 999 i 925, oksydowane i polerowane;
- dostępny  niedostępny

Ściskam!
K. 

2012/12/07

Vampiria

Jest tu kto?


Ostatnio powstało kilka sztuk różnokolorowych kłów wampirzych. 
Część już znalazła swoich amatorów, część jeszcze na swój nowy dom czeka. 

"Vampiria":
Agaty różnokolorowe;
srebro pr. 999, oksydowane i polerowane;
dostępne i niedostępne. 

Ps.  następny post będzie moim powrotem do świata blogowego. Tęskniłam za Wami!

Ściskam!
K. 

2012/06/20

O spaniu w środku.

Pewnego razu duża grupa wieśniaków z Hame, zwanych wskutek braku rozumu Głuptaczkami,
kosiła trawę. Skończył się dzień, nadszedł wieczór i czas spoczynku.
Zaczęli więc kosiarze kłaść się spać, lecz nie mogli się odgadać co do miejsc,
chociaż cała łąka służyła im za posłanie.


 
Każdy z nich rozłożył się na trawie jak długi, tak że przypominali zbitą masę.
Każdy z nich chciał jednak spać w środku i dlatego ci z zewnątrz przechodzili nad innymi,
aby się tam dostać. Nie zdążyli jednak dojść do środka,
bo ci, którzy dzięki temu znaleźli się na brzegu, zaczynali robić tak samo
i przełażeniu nie było końca.


 
Przechodził obok łąki nieznany wędrowiec i zbliżył się do kosiarzy,
aby przyjrzeć się lepiej tej przedziwnej zamianie miejsc.
Opowiedzieli mu strapieni Głuptaczkowie, że chcą położyć się spać, ale w żaden sposób
nie mogą się wszyscy ułożyć w środku, chociaż nie wiadomo jak próbują.


 
- No cóż, pomogę wam, skoro bez tego nie możecie zaznać spokoju - powiedział nieznajomy
i wbił w ziemię swą laskę.
Następnie kazał wieśniakom przysunąć się do niej i położyć dookoła w taki sposób,
że każdy z nich będzie ją miał między stopami.


Zrobili wszyscy tak, jak im poradził, a potem powiedzieli:
- No, wreszcie każdy z nas może spać w środku. 
Nieznajomy, śmiejąc się w duchu z tego, że mężczyźni byli tak zadowoleni,
bo znaleźli się w środku, ruszył swoją drogą.


 
Wrócił jednak wczesnym rankiem, aby zapytać Głuptaczków, jak też im się spało. 
- Oj, wspaniale - odparli chórem. - Wszyscy spaliśmy w środku, tak jak chcieliśmy,
ale teraz mamy kłopot, bo nie bardzo wiemy, co zrobić z nogami.
Wszystkie tu na kupie leżą i nie wiadomo, która jest czyja!
- Nie przejmujcie się, pomogę wam - pocieszył ich nieznajomy i ruszył do pobliskiego lasu.
Nazbierał tam gałęzi jarzębiny, rozpalił ognisko, wrócił do nieszczęśników i zapytał:
- Czy już daliście sobie radę z nogami?
- Nie! - odparli. - Jak tu sobie z nimi poradzić? Wszystkie nam się poplątały. 

 
Słysząc to, nieznajomy mężczyzna zaczął łaskotać leżących
płonącymi gałęziami jarzębiny w stopy tak, że drąc się wniebogłosy zerwali się ze swoich posłań. 
Boleśnie piekły ich przypalone stopy, ale i tak byli szczęśliwi,
bo przecież każdy z nich znalazł swoje nogi.
Z radością pobiegli przed siebie, nie zatrzymując się nigdzie.
Biegli tak szybko, że do dziś chyba jeszscze nikt o nich nie słyszał.*
* Ptaki Czarownicy. Baśnie fińskie.  

Samych wspaniałości z okazji Przesilenia Letniego Wam życzę!

Słoneczny:
- srebro pr. 999 i 925, oksydowane i polerowane ręcznie;
- słoneczna druza kwarcu w intensywnym żółtym kolorze;
- 25x22mm wisiorek + 50cm łańcuszek;
niedostępny

Ściskam!
K. 

2012/03/28

Żółty kwiat czarownicą...

Było to w Staniszewie.
Pewni ludzie mieli tam czterech synów.
Pracowali od wczesnego poranka do późnego wieczora w majątku,
a wracając do domu musieli przechodzić przez most. 

Zdarzyło się raz, że najstarszy z synów nie przyszedł do domu. 
Wówczas matka posłała drugiego syna. Ale i ten nie wrócił.
Wtedy poszli ich szukać dwaj najmłodsi bracia.
Ale i oni także nie wrócili. 

Chciał iść ich szukać ich ojciec, żona mu jednak rzekła:
- Poczekaj, chłopie, do rana. Może tak być, że i ty pójdziesz i więcej nie przyjdziesz. 
Chłop posłuchał żony.
Na drugi dzień, kiedy się rozwidniło, poszedł szukać synów, ale nigdzie ich nie znalazł.
Zdziwił się tylko, kiedy koło mostu zobaczył cztery buki, których nigdy przedtem nie widział.
Chodził tu i tam i pytał sam siebie:
- Co się mogło stać z moimi dziećmi?

Blisko tego miejsca, gdzie stał chłop, rosło żyto.Z tego żyta odezwał się modrak:
- Pod mostem rośnie dziwny żółty kwiat, który co wieczór zamienia się w czarownicę.
Idź, zerwij ten kwiat i wtedy twoi chłopcy się znajdą. 


Chłop usłuchał modraka, a kiedy zerwał kwiat,
zobaczył przed sobą straszną martwą czarownicę. 
A zamiast trzech buków ujrzał czterech synów, żywych i zdrowych*.
Alojzy Nagel, Matka Przyroda i jej dzieci


Szampańskie 2:
kwarc lemon o szampańskim odcieniu;
srebro pr. 999 oksydowane i polerowane;
srebro pr. 925 - bigle;
30mm;
niedostępne

❀❀❀

Czy ktoś z Was jeszcze pamięta
Pierwsze rozdawnictwo w Śliwkowych Trzewikach? 
Wygrała je wspaniała Orin z bloga Biała Walizka , a nagrodą były podobne kolczyki. 
Zrobiłam wówczas dwie pary, ale dopiero teraz mam okazję zaprezentować Wam drugą z nich.
Dlaczego o tym wspominam?
Ponieważ kochana Orin na moją prośbę uszyła dla mnie coś wspaniałego!
Oto smoczy bracia: zielony i czerwony.


Zdjęcie autorstwa Orin/ Biała Walizka

Prawda, że są niesamowici? :D Więcej zdjęć możecie zobaczyć na blogu Orin!
Smoczyska nie mają jeszcze imion i grzecznie czekają na mnie w Polsce,
ale myślę, że jak tylko je dotknę, imiona same wpadną do głowy.
Wszelkie sugestie są również mile widziane! :D
Dziękuję, Orin, jeszcze raz!

Ściskam,
K. 

2012/02/24

Okno na świat

I
Głowa jest zimna Gwiazda chłodzi przełyk
tylko okno płonie we krwi

Lubię być obcy pod Twoim oknem
jakby na pół urodzony.

Myślę o Twoim brzuchu
ręce chowam za siebie

Teraz sprawdzam rysy swojej twarzy
jakbym je ustalał
z Twoimi wargami.

Śmierć jest obojnakiem.

II
Gwiazda przeciekła do stóp I tak muszę iść
twarz pali a podbrzusze jak otwarte okno

Kiedy śpisz wiesz o czym ja myślę

Lecz czy śpiącą można zbudzić grzecznie

Rafał Wojaczek, Okno, sierpień 1966r.

Moje myśli krążą wokół okien.
Tych wpuszczających światło, powietrze, mądrość, wiedzę, wiarę i miłość.

 Otwarte okna to koty wygrzewające się na parapetach,
kwitnące w doniczkach kwiaty i zioła, zapach traw,
ale także otwarty umysł i ramiona.

Chyba nadszedł czas, bym umyła po Zimie swoje okna,
przygotowała swoje wnętrze na nadchodzącą Wiosnę...

Wiele z Was zaklina już Wiosnę - widziałam na Waszych blogach powiewy zieleni, kwiaty, słoneczne twory.
Zaklinam i ja - Oknem na świat. Niedużym. 
I chociaż uwielbiam Zimę, a tegoroczna dopiero w lutym łaskawie obdarowała mnie śniegiem i mrozem,
to tęsknię już za zielenią...


Okno na świat:
ręcznie formowane srebrne okno i roślinność wszelaka;
wrzosowa i dwie żółte cyrkonie;
cytryny i wrzosowe fluoryty wplecione w łańcuszek srebrny pr. 925;
25 x 17mm;
długość łańcuszka 53cm;
dostępny niedostępny


Ściskam, 
K. 

2012/02/14

Jawor na Luperkalia...

Dawno, dawno temu, w grodzie Koszalinie, w małym domku w pobliżu murów obronnych,
mieszkał kat miejski ze swą córką, Liną, którą kochał nad życie.
Mała Lina biegała radośnie po izdebkach domu, napełniając go rzadką w tych murach radością;
najbardziej jednak lubiła bawić się przy rosnącym nieopodal starym drzewem, klonem- jaworem.
Mijały lata, Lina z rozkosznego berbecia wyrosła na śliczną pannę.
Ale nie miała żadnych przyjaciół, bo choć mieszkańcy Koszalina szanowali jej ojca i ją,
to jednak wszyscy bardzo bali się Mistrza Wilhelma.


Któregoś piątku Lina wybrała się na targ. Podczas zakupów przeciskała się w tłumie,
zahaczając o kosze i dzbany wypełnione pysznościami.
Nagle poślizgnęła się na rozbitym jajku, a sakiewka z pieniędzmi wypadła jej z rąk.
Widząc to, młodzieniec który już od dłuższego czasu przypatrywał się jej z zachwytem,
podbiegł do Liny i podał jej sakiewkę z ukłonem.
Wystarczyło, żeby spojrzał w jej piękne oczy, a już był nią oczarowany.
Jan tak długo prosił Linę o spotkanie, aż w końcu zgodziła się, a na jego miejsce wyznaczyła swój ukochany stary klon-jawor.Wieczorem młodzi spotkali się w cieniu drzewa i tak już było co tydzień.
Coraz lepiej się poznawali i szybko zakochali się w sobie.
Jan gorąco wyznawał Linie miłość, obiecywał że nic nie może zmienić jego uczucia
i przysięgał na swą duszę, iż nigdy jej nie opuści.
Jedna tylko rzecz martwiła Jana - jego ukochana była bardzo tajemnicza.
Nie wiedział nawet jak się nazywa i gdzie mieszka.
Zawsze po spotkaniu, znikała w jednej z koszalińskich uliczek.


Pewnego razu Jan postanowił odkryć tajemnicę Liny.
Nie zmyliła go wędrówka ukochanej, która w końcu, tuż przy kościele zamkowym,
skręciła w prawo i znikła w samotnie stojącym domu.
Jan podszedł do drzwi i już miał zapukać, gdy wzrok jego padł na kołyszący się na wietrze szyld –
- „Kat miejski”. Zbladł, odwrócił się na pięcie i śpiesznie odszedł.


Mijały tygodnie, a Jan nie pokazywał się ani na targu ani pod drzewem.
Lina ze smutku mizerniała i bladła. Chciała za wszelką cenę odzyskać ukochanego.
Zrozpaczona poszła więc do starej zielarki, mieszkającej na skraju lasu, którą wszyscy po cichu uważali
za czarownicę. Kobieta chętnie zgodziła się pomóc Linie,
ale zażądała wysokiej zapłaty: dziewczyna musiała własną krwią podpisać cyrograf z diabłem.
Zdesperowana Lina zrobiła to i wróciła do domu.


Jej przygnębienie i bladość nie uszły uwadze mistrza Wilhelma, który pragnął szczęścia swej córki,
a słysząc przez sen jej słowa, domyślił się całej prawdy. Odszukał więc gospodarstwo rodziców Jana
i, spotkawszy Jana pracującego w polu, szeptem poprosił, aby ten przyszedł
w piątkowy poranek do jego domu. Jan, choć niechętnie, zgodził się na spotkanie.
O umówionej porze, zapukał do drzwi kata i wszedł do środka.
Wilhelm przyjął go z godnością i powiedział, że rozumie, że serce dziewczyny wybrało,
a on potrafi uszanować jej wolę i zgodzi się na małżeństwo z Janem. Potem wskazał na drewnianą,
okutą żelazem skrzynię i podniósł jej wieko. Oczom młodzieńca ukazały się drogie kamienie, złote monety, srebrne naczynia i drogocenna biżuteria. Przez chwilę w oczach Jana zabłysła chciwość,
potem jednak spojrzał na ścianę na której wisiał katowski miecz.
Wymamrotał parę słów pożegnania i chyłkiem wymknął się z domu, a spotkawszy na targu Linę poprosił,
 żeby się z nim spotkała wieczorem.


Uszczęśliwiona dziewczyna, wróciła do domu, i nucąc cały dzień, przymierzała swoje najlepsze suknie.
Kat patrzył na to z uśmiechem, a tuż przed wyjściem Liny wymknął się z domu
i schował się w konarach klonu, chcąc być świadkiem szczęścia swej ukochanej córki.
Wkrótce pojawił się Jan, niecierpliwie czekając przyjścia Liny.
Zaraz nadeszła i ona.
Gdy ujrzała Jana, chciała rzucić mu się na szyję, on jednak odepchnął ją brutalnie
i prosto w twarz wykrzyczał, że się jej brzydzi i że nie chce z nią mieć nic wspólnego.
Dziewczyna jęknęła boleśnie i osunęła na ziemię, Jan zaś, nie oglądając się, odszedł.


Widząc to, Wilhelm zeskoczył na ziemię, wbiegł do swojego domu,
chwycił stary katowski miecz i pobiegł za młodzieńcem.
Po paru minutach wrócił pod drzewo z zakrwawionym mieczem i spojrzał na swe dziecko
leżące bez życia na ziemi. Odrzucił ze wstrętem żelazo i zrozpaczony powiesił się na jaworze.
Po kilku chwilach Lina ocknęła się z omdlenia, ujrzała okrwawiony,
ojcowski miecz i domyślając się najgorszego wydała z siebie rozpaczliwy krzyk.
Później dojrzała ojca wiszącego na gałęzi...
Nie namyślając się, rozwiązała swą szarfę i powiesiła się na konarze obok niego.
 Umierając, słyszała jeszcze okrutny chichot starej czarownicy i widziała jej twarz,
wykrzywiającą się spomiędzy gałęzi drzewa.
Tej nocy diabeł złowił aż trzy dusze...
Wkrótce potem ludzie zaczęli opowiadać, że stary klon jawor jest przeklęty; podobno na jego gałęziach siadywały zlatujące się czarownice, czyhając na dusze skazańców i mamiąc swymi czarami niebacznych podróżnych przechodzących w pobliżu.*
***
*Tekst skrócony i przeredagowany na potrzeby bloga, 
autorką oryginału jest Wiktoria Wizner,  zdolna gimnazjalistka z Koszalina. :-)


Życzę Wam dużo zdrowej, niezobowiązującej i bezwarunkowej miłości,
 nie tylko z okazji Luperkaliów, o których pisałam TUTAJ !

***
Syrop klonowy:
ręcznie formowane srebro pr. 999, łańcuszek srebrny pr. 925;
agat, cytryny, bursztyny, kwarc, piasek pustyni;
oksydowany i polerowany;
dostępny niedostępny

Ściskam,
K. 

2012/01/13

Dąb i lipa*, czyli o "Mojej Duszy"

Było to za czasów pogańskich. 
Przy drodze rosły blisko siebie dwa drzewa: dąb i lipa. 
Olbrzymi dąb rzekł do o wiele mniejszej od niego lipy:
- Jaka ty jesteś słaba i niemądra. Twoje gałęzie może złamać każdy chłopak 
i nie potrafisz się odpędzić nawet od maleńkich pszczół.

Lipa smutnie odrzekła:
- Trudno, taki jest już mój los. 

Szydzenie dębu słyszały wróble, które prędziutko poleciały powiadomić o tym Swantewida, 
wielkiego pogańskiego boga. Swantewid, kiedy to usłyszał, bardzo się rozgniewał, 
zawołał Parona, boga burz i piorunów, i rzekł do niego:
- Musisz szybko gnać i ukarać dąb. 

Paron posłusznie wsiadł na swego czarnego konia i popędził w kierunku dębu. 
Z pyska konia buchał ogień, spod jego kopyt leciały iskry, a z pyłu, jaki zostawił w ślad za sobą, powstała wielka czarna chmura, tak że zrobiło się ciemno niczym pod wieczór. 
Kiedy Paron był blisko dębu, posłał ze swojej broni strzałę i od razu dąb się rozszczepił 
od góry do dołu. 


Za chwilę słoneczko zaświeciło i znów się rozwidniło. 
Przy rozszczepionym dębie stała wystrojona w białe kwiatki lipa. 
Po drugiej stronie drogi rosły buk i leszczyna. Leszczyna powiedziała do buka:
- Nigdy nie trzeba się śmiać ze słabszych.
Buk milczał, nie rzekł nic.*


Bransoletka powstała jako przykładowa praca ilustrująca "Moją Duszę",
wyzwanie Kreatywnego Kufra, do udziału w którym serdecznie zapraszam!
Dlaczego zdecydowałam się na taką jej formę?
Ponieważ mój duch jest nieokrzesany i zmienny: czasami dumny i niemiły - jak dąb z przypowieści,
a czasami słaby i delikatny - jak smutna lipa. Nierzadko płacę wysoką cenę za swoje błędy,
ale jednocześnie potrafię się do nich przyznać i przeprosić.
Moja rogata osobowość sprawia, że jestem uparta i konsekwentna, również w uczuciach.
Bardzo szybko przywiązuję się do ludzi, a jednocześnie cierpię katusze w tłumie. Lubię samotność,
ale nie potrafię żyć bez bliskich mi osób.
Uwielbiam przyrodę
(stąd kolorowe, od fioletowoniebieskich po złociste szafiry, ukazujące jej różnorodność),
jestem naturowierczynią (stąd motyw dębu), dla której droga to cel sam w sobie...
Więcej o mnie mogą powiedzieć ludzie,
którzy mnie znają i patrzą na mnie z innej perspektywy, niż ja sama. :-)

Bransoletka Dąb / Oak bracelet:
ręcznie wykonane liście i żołędzie ze srebra pr. 999 / hand made from the sratch fine silver leaves and acorns
dwa srebrne łańcuszki pr. 925 / two sterling silver chains
naturalne szafiry / natural sapphires
oksydowana i polerowana / oxidated and polished
dla siebie samej / my own 

* Alojzy Nagel, "Matka Przyroda i jej dzieci"